sobota, 7 lipca 2012

T.

targ - nie bazar, a klingońskie zwierzątko domowe, rodzaj zaślinionej dzikiej świni. Można go głaskać, można i zjeść, jest to więc ulubieniec wielofunkcyjny.

Terranie - inaczej Ziemianie lub po prostu ludzie. Rasa, o której Klingoni mówią, że jest irytująco słaba, Wolkanie, że nielogiczna, a Ferengi, że nie mająca pojęcia o działaniu dla zysku. Wszyscy oni widocznie się mylą, skoro to właśnie ludzie grają w galaktyce pierwsze skrzypce, a już na pewno w kwadrancie Alfa. Tak naprawdę dotyczy to wszystkich kwadrantów, do których Terranie dotrą, tak to w każdym razie wygląda w ich raportach dla dowództwa.

Tom Paris - porucznik na USS Voyager. Zbuntowany synalek pewnego admirała, który wstąpił do Floty, bo nie miał innego pomysłu na życie . Z kolonii karnej i spod paragrafu wyciągnęła go Kapitan Janeway, która niczym Kolumb musiała rekrutować załogę Voyagera spośród skazańców i przymusowych ochotników.Paris dał się poznać jako miłośnik knajp, starych samochodów i ostrych kobiet . Ta ostatnia słabość zawiodła go wprost pod pantofel pół-Klingonki z charakterem, niejakiej B`Elanny Torres, która zresocjalizowała niedoszłego wykolejeńca, czyniąc zeń przykładnego oficera, męża i ojca.

T'Pau - najsłynniejszy polityczny przywódca Wolkanów. Coś w rodzaju starej, bogatej ciotki, która trzęsie całą rodziną i wszyscy słuchają jej z wywieszonym ozorem, Nie lubi ludzi, acz toleruje ich jako zło konieczne. Jej występ na niedoszłym ślubie Spocka i T'Pring należał do gatunku niezapomnianych.

T'Pol - prawdopodobnie pół-Romulanka, a na pewno pół-Wolkanka. Oficer naukowy NX Enterprise. Służba pod kapitanem Archerem doprowadziła ją do takiej rozpaczy, że aż zaczęła brać narkotyki. Jej największym dokonaniem życiowym było rozmnożenie się w tak osobliwy sposób, że ani ona, ani szczęśliwy tatuś nie mieli pojęcia, że dorobili się dziecka.

T'Pring - narzeczona Spocka, do tego stopnia zbuntowana, że omal nie doprowadziła do tragedii, byle dopiąć swego. Dziewczyna piękna, acz głupia, wredna i bez śladu dobrego smaku. Gdy Spock to wszystko rozważył, czym prędzej oddał ją pierwszemu lepszemu, dziękując wolkańskim bogom, że go ustrzegli.

Trip - inaczej William Tucker III. Główny inżynier na pokładzie NX Enterprise. Nienajgorszy majsterklepka, ale jeszcze lepszy donżuan. Prześladowany przez niewytłumaczalnego pecha. Ciągle popełnia gafy, których ukoronowaniem była międzygatunkowa ciąża. Gdyby urodził, prawdopodobnie byłaby z niego dobra mama, ale niestety embrion udało się przenieść.

Troi Deanna, doradca - empatka i psycholog pokładowy na Enterprise-D oraz E, inaczej piąte koło u wozu, bo jeśli nawet udaje się jej prawidłowo wyczuć jakieś zagrożenie, jest tak zdumiona i przestraszona swym sukcesem, że efekt diabli biorą. Kocha Rikera, to jednak nie przeszkadza jej w romansowaniu na lewo i prawo. Fanka czekolady i lodów, które zjada w olbrzymich ilościach. Betazoidzi muszą mieć wspaniały metabolizm, skoro Deanna zachowała prześliczną figurę mimo takiego odżywiania.

Troi Lwaxanna - matka powyższej, starsza pani bez godności. Nad wyraz rozrywkowa persona grata. Nie przepuści żadnemu, który się jej podoba. Jedynie Picardowi udało się przed nią umknąć, co w dalszej perspektywie tak go strasznie zmartwiło, że zdziadział do reszty.

Tuvix - istota powstała ze zlania się w transporterze dwóch osób, Tuvoka i Neelixa. Jej powstanie przeczy prawu zachowania masy, gdyż logicznie rzecz biorąc Tuvix powinien zachować połączoną masę i gabaryty obu tych facetów, a tymczasem wyglądał wcale zwyczajnie. Śpiewał, prawił komplementy damom, gotował i robił obliczenia jak maszyna logarytmiczna, nie tracąc przy tym swoistego wdzięku.Przebywając około dwóch tygodni z załogą Voyagera tak bardzo przypadł wszystkim do gustu, że kapitan Janeway zdecydowała się na ponowne rozbicie jego struktury. Gdyby bowiem pożył dłużej, załoga mogłaby obrać go nowym kapitanem i się na Janeway wypiąć, a do tego dopuścić nie było można.

Tuvok - szef ochrony na USS Voyager, czarny Wolkanin. Sztywny, godny i bez polotu. Nie wiadomo, czy na Vulcanie rośnie bawełna, ale gdyby rosła to przynajmniej miałby ją kto zbierać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz